Zwiastunem płyty zespołu Komety był radiowo-surfowy kawałek “Wyglądasz źle” i był to zwiastun nieco zwodniczy, bo tuż po tym otwierającym album utworze nastrój zmienia się zasadniczo. Jest punk i swing, są klimaty latynoskie i brzmienia rodem z westernu. Repertuar po części przypomina ten zawarty na płycie Partii „Żoliborz -Mokotów”, po części jest rozwinięciem pomysłów z ostatniej płyty Komet. Pojawiają się linie basu jakby żywcem przeniesione z muzyki The Stranglers („Wreszcie w ciąży”) czy luźne nawiązania do Joy Division („Po drugiej stronie”). W kompozycjach sporo się dzieje za sprawą trąbki, saksofonu, skrzypiec czy wiolonczeli, ale mimo tych smaczków mamy do czynienia z jak najbardziej rock’n’rollowym graniem. W charakterystyczny dla siebie sposób Lesław opowiada historie mniej lub bardziej osobiste, a chwilami wręcz publicystyczne, których negatywnym bohaterem jest rynek muzyczny, jego idole i ofiary. Materiał jest bardzo różnorodny, a mimo to po jego wysłuchaniu nikt nie powinien mieć wątpliwości, że jest tylko jeden zespół, który mógł być jego autorem. (Andrzej Kuspiel)
*****
Czekając na ten album zastanawiałem się na ile sprawdzą się deklaracje Lesława, że udało mu się właśnie nagrać najlepszą z dotychczasowych płyt. Cóż, subiektywna opinia artysty to jedno, a odbiór fanów i gusta słuchaczy to dwa. Mi natomiast pozostaje tu pisać szczerze i obiektywnie, co niniejszym czynię. Zaczyna się bardzo dobrze - rockabilly’owym, melancholijnym przebojem „Wyglądasz źle” i zaraz po nim dostajemy fajny, punk rockowy „Nie ufaj nikomu”, jednak od trzeciego kawałka „Nikt nie kupuje twoich płyt” jest już różnie. Są kompozycje lepsze i gorsze, są momenty takie jak wspomniany utwór „Nikt nie kupuje...” (czyli ironiczne spojrzenie na przemysł muzyczny) brzmiący z zamierzenia chyba bardzo dziwnie i psychodelicznie, w niektórych utworach słychać też dodatkowe instrumenty jak skrzypce, saksofon, klarnet czy wiolonczela... Mnie zawsze bardziej przekonywały te szybsze, melodyjne, rock’n’rollowe utwory Komet, dlatego wyróżniam tu takie jak „Pozer”, „Zabierz mnie do domu” czy „Po drugiej stronie drzwi”. Fajnie słucha się też nieco country’owego „April Rain”, instrumentalnego „El Ringo” czy nieopisanego na płycie coveru Johnny Casha – „There You Go”. Mniej leżą mi natomiast te bardziej neurotyczne momenty jak choćby „Wreszcie w ciąży” czy „Spotkamy się pod koniec sierpnia”. Tak czy inaczej „Akcja V1” to na pewno najbardziej urozmaicona płyta Komet i sądzę, że każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie. Doceniam ten album i lubię go za to oldschoolowe brzmienie, ale nie ukrywam, że bardziej podoba się ich poprzedni „Via Ardiente” - chyba lepszy za sprawą większej spójności materiału, a także ciekawszych pomysłów na piosenki. Jak to już w zwyczaju Komet jest - płytę wydano gustownie, ale bardzo oszczędnie (choć pewnym novum po szaro-czarnych obwolutach jest tu digi-pack i jaskrawoczerwony kolor okładki), a w nagraniach w podstawowym składzie zadebiutował tu nowy perkusista – Teo. (Sopel)
Jimmy Jazz Records KOMETY
Cena: 40.00zł
Kup teraz
| Jimmy Jazz Records KOMETY
Cena: 40.00zł
Kup teraz
|
Jimmy Jazz Records KOMETY
Cena: 40.00zł
Kup teraz
| Jimmy Jazz Records KOMETY
Cena: 40.00zł
Kup teraz
|
Jimmy Jazz Records KOMETY
Cena: 40.00zł
Kup teraz
| Jimmy Jazz Records KOMETY
Cena: 40.00zł
Kup teraz
|
Jimmy Jazz Records PARTIA
Cena: 40.00zł
Kup teraz
|