Wraz z piosenką „Let The Dominoes Fall” jeden z najpopularniejszych amerykańskich zespołów punkowych powrócił w 2009 roku po długiej przerwie. Był to siódmy album Rancid i pierwszy studyjny album od czasu „Indestructible” (2003), który uzyskał status platynowej płyty w USA. Kwartet Tim Armstrong (wokal, gitara), Lars Frederiksen (gitara), Matt Freeman (bas) i Branden Steineckert (perkusja) nagrał album w Skywalker Sound Studio George'a Lucasa, a założyciel Epitaph i gitarzysta Bad Religion Brett Gurewitz pełnił rolę producenta. „Let The Dominoes Fall” to czysty punk rock: kamień milowy gatunku.
Reedycja na podwójnym LP.
*****
Po sześciu latach, jakie upłynęły od poprzedniej, niezłej płyty “Indestructible” Rancid powracają nowym albumem. I od razu przyznać trzeba, że również udanym. Zresztą każdy ich album był przyjmowany z większym lub nieco mniejszym zachwytem choć jedni fani albo bardziej skłaniali się w stronę ostrej jazdy (pierwsze płyty, „Rancid 2000”) albo miękkich pulsacji („Life Won’t Wait”) względnie wybierali wariant pośredni („...And Out Come The Wovlves”). Nowy album chyba pogodzi wszystkie te frakcje, bo jest w sumie dość łagodny, ale i nie pozbawiony kopa, melodyjny, przebojowy, i trochę jamajski. W składzie debiutuje nowy perkusista Branden Steineckert a „stara gwardia” - Tim Armstrong, Lars Frederiksen i Matt Freemam dzielą między sobą partie wokalne, choć najczęściej słychać tu Armstronga. Zresztą Armstrong odcisnął największe piętno na całości albumu, a jakby mniej niż na poprzednich płytach słychać tu „ducha” Frederiksena, choć oczywiście nie do końca. Sporo tu świetnych numerów jak otwierający album „East Bay Night”, dalej - „Disconnected”, „I Ain’t Worried”, „Last One To Die”, „Damnation”, „Civilian Ways”, “L.A River”, „Domionoes Fall” czy zamykający płytę „Highway”. Razem 19 utworów do poskakania i pobujania się, ale też posłuchania tekstów, w których nie ma już tyle negacji, buntu i anarchii, co 15 lat temu, a więcej dystansu i refleksji, co jak wiadomo przychodzi z wiekiem. Dobra płyta i na pewno jeden z przebojów lata 2009, dostępna też na winylu oraz w wersji z dodatkowym DVD. (Sopel)